Piszę do
ciebie ten ostatni, jak wiesz, list, tu, na blogu, wiem - beznadzieja. Z nadzieją, że go wydrukujesz, schowasz,
wrzucisz do jakiegoś pudła i kiedyś odnajdziesz; przeczytasz, i wtedy może
zrozumiesz, bo teraz nie zrozumiesz nic. A może nawet zasłuży sobie na
specjalne miejsce, gdzieś, gdzie nie zostanie przypadkiem wyrzucony. Kto wie.
Kiedyś lubiłam pisywać listy. Zostawiać liściki. Ukrywać małe karteluszki.
Zapomniałam o tym, a to przecież – jak wiesz, po raz kolejny – forma
komunikacji, która być może wychodzi mi najlepiej.
Przeglądając
historię naszych smsów, wysłaliśmy ich do siebie ponad 5 tysięcy przez te
prawie dziesięć miesięcy, nazwijmy to, twojej męczarni. Dziś nie masz mi już
nic do powiedzenia. Gdyby nie pakiety, to jakiś tysiąc złotych. Same te o
treści „kocham cię” są warte kilka dobrych stów, kto wie, może można by za to
kupić rolki, albo tira piwa.
Nie jest mi
łatwo odchodzić, niełatwo uspokoić serce, bo jak w piosence – jest uparte… niełatwo
wytłumaczyć mu. Ale wiem już, że miałeś rację, że z czasem to minie, że musi
poboleć, bo nie można nagle, z dnia na dzień tak. Teraz już rozumiem, że od
tygodni byłam już dla ciebie nikim, przedłużeniem poduszki, krawędzią kołdry.
Rytmicznym, usypiającym oddechem. Drobną rozrywką, częściej utrapieniem.
Zapomniałeś, że byłam twoją kobietą. Tą, która patrzyła na ciebie z miłością,
kiedy tylko potrafiła. Która z każdego twojego mankamentu urody zrobiła atut.
Przestałam nią być, niektórzy twierdzą, że nigdy nie byłam. O tym nie chcę
pisać.
To wszystko,
co zrobiłeś teraz, na końcu naszej wspólnej drogi, nie tak prostej i słonecznej
jak z gifa, na którym biegniemy – to dokładnie to, co robiłeś tej poprzedniej przez cały
czas trwania waszego związku, za co ona powinna nienawidzić ciebie, nie
odwrotnie. To nie jest mój męzczyzna, który przynosił kwiaty, płakał ze wzruszenia,
gdy tęsknił za mną przez kilka dni i złapał mnie tylko za rękę. Mój mężczyzna nigdy
nie powiedziałby do mnie „wypierdalaj”, nie szarpałby mną. Mój mężczyzna nigdy nie
krzyczałby na mnie wśród swoich znajomych, że mnie nie kocha, że jestem najgorszym
co go spotkało. Po tym wszystkim myślę nawet, że tego mojego ciebie nigdy nie
było, że zawsze był ten, który za plecami kobiety dowartościowywał się z innymi
dziewczynami. Nigdy nie uwierzę w to, że byłam najgorszym, co cię spotkało.
Wierzyłam, że spotkałam miłość swojego życia, ostatnią parę dłoni, która mnie
obejmie i będzie obejmować zawsze. Kiedy byłam dobra, byłam najlepsza. Wszyscy
to widzieli. Wszyscy widzieli, że nie można być bardziej zakochanym. Że uczucie
między nami, dotknięcia włosów, zdrapywanie okruszków z kącików ust – nie było
na niby. Ty już tego nie pamiętasz. Ale jeszcze nie tak dawno po alkoholu czule
mnie tuliłeś mówiąc, że kochasz mnie najbardziej za wszystko – a teraz nie
zasłużyłam według ciebie nawet na spojrzenie prosto w oczy i prawdę.
Nigdy nie
zrozumiem twojego zachowania, tego, że nie potrafiłeś podjąć walki o kogoś, kto
zostałby przy tobie do samego końca, na dobre i najgorsze. Prawdopodobnie nigdy
mnie nie kochałeś w ogóle, a tylko ci się wydawało, może byłeś tylko zakochany.
Zauroczenie mija, to fakt, więc to musiało być to. Bardzo cię przepraszam, że
przez ostatni tydzień wbrew twej woli próbowałam ci pokazać, że cokolwiek się
nie stanie, ja będę przy tobie, bo jesteś dla mnie najważniejszy. Że wbrew
twojej woli chciałam ratować coś, co wydawało mi się być miłością po grób.
Ludzie żyją dalej po śmierci swoich współmałżonków, wchodzą w nowe związki – więc
może i ja potrzebuje tylko czasu. Dla mojego serca, żeby każdy kawałek zaczął
pasować do układanki i żeby zapomnieć, że wyrządziłeś mi większą krzywdę, niż
ktoś inny kiedyś, kto też pozostawił mnie ze złamanym sercem i poprzysięgłam
sobie, że już nigdy nikogo tak głęboko nie dopuszczę. To właściwie dość
ironiczne – gdy zaczynaliśmy być ze sobą, miałam złamane serce, i teraz, po 10
miesiącach, znowu jest złamane. Ale skoro wcześniej się zagoiło, to i teraz…
Mam nadzieję,
że kiedyś zrozumiesz, że życie nie toczy się przy kracie piwa, a przynajmniej
nie życie, które ma jakiś sens. Że może kiedyś jeszcze najważniejsza będzie dla
ciebie rodzina, jeśli nie ta, którą masz, to może nowa, którą z kimś stworzysz.
Że zrozumiesz, że koledzy też założą swoje rodziny, albo będą – brzydko, ale
jakże prawdziwie ujmując – śmierdzieć do końca życia, a koleżanki znajdą swoje
książęta z bajki i, gdy będą kochane, nie będą potrzebowały tanich flirtów ani
przechadzek w piżamach do twojego domu. Że przyjaciółka to nie ktoś, komu
mruczy się słodkie słowa do uszka po pijaku, czy też nie. I że w tym wszystkim
jest ta jedna jedyna osoba, z którą będziesz wychowywał swoje dzieci i spędzał
każdy dzień, że to o nią trzeba dbać i ją kochać, nigdy nie okłamywać, a przede
wszystkim ponad wszystko szanować. I starać się, walczyć, zmieniać siebie na
lepsze. I jestem pewna, że gdy poznasz tą, której będziesz gotowy okazywać
oddanie i to, że potrzebujesz jej właśnie do szczęścia; i nigdy nie będziesz
się do niej źle odnosił, wszystko się zmieni. I że piosenka „ty albo żadna” dla
kogoś okaże się prawdziwsza, niż dla mnie. I ja ci tego serdecznie życzę i
przepraszam, że myślałam, że ja mogę być takim twoim kimś.
Twoja
Alicja...
czasami rozstanie to jedyna droga do lepszego życia...
OdpowiedzUsuńtylko lepszego dla kogo... :(
Usuńprzykre jest to co piszesz, ale nie da się ukryć, że pięknymi słowami.
OdpowiedzUsuńA on nie odpowiada...
Jego strata. FACECI TO DUPKI.
precz z facetami !!!
OdpowiedzUsuńZacznijmy traktować to jako fart. Fart, że pozbyłyśmy się takich dupków!
Wyzwolona szczęściara.
zwymiotuj myśli, potem umyj sobie mózg szczoteczką, idź spać z otwartym sercem, śnij długo o tym co się stało, a kiedy zobaczysz , że to już było, że to tylko sen, po przespanej nocy wstań, wypij szklanke wody, załóż buty , sukienke, wciśnij przycisk i zapal słońce , a potem idź i szukaj tego co daje Ci radość. Ja bym tak zrobił 7 lat temu, ale utknąłem bo nie mogłem wydalić myśli
OdpowiedzUsuńi to takie proste?
Usuń51 yrs old Assistant Media Planner Jedidiah Cater, hailing from Lakefield enjoys watching movies like "Out of Towners, The" and Couponing. Took a trip to Archaeological Site of Cyrene and drives a Gurney Eagle Mk1. odwiedz nasza strone internetowa
OdpowiedzUsuń